decyzja
MOTYWACJA

Decyzja

Choroba nauczyła mnie jednego – to JA podejmuję decyzję!!

W moim najbliższym otoczeniu ścierają się dwa całkowicie od siebie różne poglądy: medycyna naturalna oraz klasyczna. Przeszłam szereg badań, testów, odbyłam rozmowy, pojawiłam się na konsylium, gdzie zaproponowano w oparciu o dane z badań leczenie. Z drugiej strony byłam na wizycie u naturoterapeutki.
Usłyszałam różne słowa np. że aloes to dziadostwo lub to żebym chociaż nie wycinała węzłów chłonnych.

Stałam pośrodku tego wszystkiego, niczym w oku cyklonu. Nikt ani lekarz ani naturoterapeuta nie da Ci gwarancji, że jego metody przyniosą 100% skuteczności w Twoim konkretnym przypadku. Musisz się na coś zdecydować. Musisz podjąć decyzję!

TY!!

Nie rodzice, rodzina, przyjaciele, znajomi, lekarz czy naturoterapeuta. Podejmujesz decyzję, której konsekwencje najbardziej odczujesz Ty sama. Z pewnością będzie to miało wpływ na rodzinę, ale to Tobie będą wstrzykiwać chemię, Tobie usuną pierś, Ty przejdziesz radioterapię. Ty – to znaczy JA!

Nie było mi łatwo. Chciałam krzyczeć, że wszyscy są ślepi!! Ciągle zadawałam sobie pytanie – dlaczego nie można połączyć dwóch metod I leczyć holistycznie? Podczas rozmów z innymi pacjentami na chemii często słyszałam… “suplementuję się ale nie mówię lekarzowi bo on nie rozumie tego”… wszystko sciszonym głosem jakby to było przestępstwo!

Jeśli chodzi o medycynę naturalną to też nie było łatwo. Jak mam zostawić węzły chłonne skoro mam przerzut?! I od razu tu nadmienię, że nie wolno bez odpowiedniej wiedzy wprowadzać suplementacji bo można sobie mocno zaszkodzić, a nawet bardzo zaszkodzić. Przeczytałam trzy różne książki, ale to tylko kropla w morzu. Mam to szczęście, że siostra jest farmaceutką i zwolenniczką metod naturalnych, posiada również dużą wiedzę, którą na bieżąco mi podsuwała.

Leczenie nowotworów piersi to nie jest jakaś nowinka. Okazuje się, że już Hipokrates “zgłębiał” temat. Nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się, że operacje raka piersi to kwestia ostatnich 50 lat. Wyszło na to, że strasznie się myliłam i historia tego zabiegu sięga bardzo odległęj przeszłości.
Powiedziałam sobie więc, że codziennie lekarze przeprowadzają takie operacje. Do tego mamy też to szczęście, że w Bielsku są bardzo dobrzy specjaliści i nie trzeba jechać na drugi koniec Polski (tę informację otrzymałam z tzw. pierwszej ręki, od osoby której ufam).

Zrobiłam to co JA uważałam za najlepsze dla mnie…pierwsze trzy miesiące na ścisłej diecie (bez cukru, bez glutenu, bez laktozy). Jestem przekonana, że to pozwoliło mi przejść przez chemioterapię bez większych problemów. Suplementacja i praca zawodowa praktycznie do operacji pozwoliły mi utrzymać stan psychiczny w dobrej kondycji (nie wspominam tu o wsparciu które oczywiście otrzymałam od najbliższych).

Podjęłam decyzję…

I zdecydowałam się na klasyczne leczenie. Moja zmiana nie miała 2mm tylko była duża, a raczej ogromna i do tego przerzut. W moim odczuciu nie miałam czasu na “eksperymenty”. Nie wiem co by było gdyby guz był malutki (np.1mm)…może dałabym sobie czas i spróbowała medycyny naturalnej? Podjęłam decyzję najlepszą dla mnie.

Chyba nigdy w życiu nie byłam tak asertywna jak w tamtym momencie.

Życie ludzkie dzieje się tylko raz i dlatego nigdy nie będziemy mogli stwierdzić, która z naszych decyzji była słuszna, a która zła, ponieważ w danej sytuacji mogliśmy decydować tylko jeden raz. Nie dano nam żadnego drugiego, trzeciego, czwartego życia, abyśmy mogli porównać konsekwencje różnych decyzji

Milan Kundera