druga chemia
MOTYWACJA,  Uncategorized

Druga chemia

Druga chemia. Znowu zdenerwowanie. Na pierwszej nie było łatwo. Na korytarzu nowe twarze, ale też te z pierwszej chemii. Czas na rejestrację i założenie wenflonu (tego nie lubię najbardziej). Uprzedzam pielęgniarkę, że ostatnim razem miałam omdlenie. Chwila rozmowy, kilka żartów i atmosfera przestała być taka „gęsta”. Jakoś poszło. Teraz czekam na wyniki badania krwi i wizytę lekarską.

W gabinecie czeka nowy lekarz. Chwila rozmowy, sprawdzenie badań i można iść dalej. Przy podawaniu chemii czuję się dobrze. Jedynie lekkie zawroty głowy przy jednym z leków. Siedzimy na nowych fotelach (trzeba przyznać, że warunki na chemii dziennej w Bielsku są bardzo dobre) i oglądamy telewizję z innymi pacjentami. Czasami toczą się rozmowy. Zabrałam ze sobą książkę, ale nie mogę się skupić.

Jedna Pani mówi, że ładne mam włosy. Jej wypadły zaraz po pierwszej chemii. Dziękuję 🙂 W głowie ciągle jest myśl, że niebawem ten stan rzeczy się zmieni. Będę łysa.

Przed drugą chemią ścięłam włosy do szyi, a raczej mama mi obcięła. Pomyślałam, że łatwiej będzie mi zaakceptować wypadanie krótszych niż dłuższych włosów. Wiem, że dla mamy było to trudne przeżycie. Instynkt każe Ci chronić dziecko, a w tej sytuacji, można się spodziewać wszystkiego. Nie obcinasz włosów, bo Twoja córka ma ochotę na nowy look. Obcinasz je, bo córka szykuje się na wojnę!!

Skutki uboczne chemii potrafią być różne. Czasami naprawdę ciężkie. Podczas rozmów słyszysz, że pacjenci dochodzą do siebie przez kilka dni, spędzając ten czas nad toaletą czy w innych krępujących sytuacjach. Myślę, że najtrudniej jest wtedy gdy w trakcie choroby jesteś sam i nie masz na kogo liczyć, a choroba lekko mówiąc „daje Ci w kość”. Ja mam to ogromne szczęście, że mam wokół siebie kochającą i wspierającą „Brygadę do zadań specjalnych”.

Stajesz przed lustrem i delikatnie chwytasz włosy. Czy to już? Uff… jeszcze nie. Przyszłość pokazała jednak, że tego dnia ostatni raz umyłam głowę…

Kolejne chemie poza utratą włosów nie przyniosły nic nowego (całe szczęście). No może poza tym, że byłam osłabiona i wyjście na czwarte piętro było niczym trening w klubie fitness.

Cieszyłam się, że chemię przyszło mi przechodzić w okresie wiosenno-letnim. Zielone krzaki i drzewa, śpiewające ptaki, kwitnące kwiaty, słońce – to wszystko nastraja pozytywnie. Wyjście na spacer to najlepsze lekarstwo, a codzienne afirmacje pozwalają trzymać emocje w ryzach.

I w ciężkiej chorobie tkwi dobro. Kiedy ciało słabnie, silniej czuje się duszę.
Lew Tołstoj