pierwsza chemia
MOTYWACJA

Pierwsza chemia

Idąc na pierwszą chemię wiedziałam, że nie będzie łatwo. W człowieku kotłują się takie myśli i emocje o których czasami po prostu trudno jest mówić. Szczególnie jeśli nie należysz do osób wylewnych – takich ja ja. Moim szczęściem w nieszczęściu jest to, że dobrze zdaję sobie sprawę z tego jak ważne jest pozytywne myślenie i oddalanie wszelkich negatywnych myśli.

Zanim moja historia się rozpoczęła obserwowałam ciocię zmagającą się z nowotworem. Widziałam co się z nią działo po kolejnych chemiach, a następnie w hospicjum. To straszne uczucie kiedy widzisz, że życie gaśnie na Twoich oczach, a Ty nie jesteś w stanie nic zrobić i możesz tylko stać obok.

Mnie i ciocię dzieliło 44 lata i inne choroby. Jednak zastanawiasz się czy czeka mnie to samo? Co będzie jak nie będę w stanie wstać z łóżka? Co będzie kiedy to moje córki (wtedy 7 i 9 lat) będą musiały nagle dorosnąć, by pomagać mamie? To nie powinno tak wyglądać!

Czekasz na ten dzień jak na wyrok. Jest Covid więc mąż odwozi mnie tylko pod szpital i dalej muszę sobie radzić sama. Najpierw rejestracja. Następnie pobranie krwi i założenie wenflonu. Moje cienkie żyły w dłoni ciężko znoszą wkłucie. Idę do windy. Emocje coraz bardziej zaczynają mną targać. Jest mi źle. Po wyjściu widzę innego pacjenta który się pyta czy „dobrze się czuję”. „Proszę zawołać lekarza”. Już wiem, że jestem bliska omdlenia.

Siadam na ławce… Tak mi się wydawało. Lekarz z pielęgniarką zbierają mnie z ziemi. Czyli jednak zemdlałam. Organizm nie wytrzymał ogromu emocji i mózg zrobił CTRL+ALT+DEL.

Pielęgniarka zabiera mnie na EKG. Chciałabym iść, ale mam siedzieć na wózku. Wszystko w normie. Teraz trzeba czekać na wyniki krwi i wtedy zapadnie decyzja czy mogę dostać chemię.
Siedzę wśród pacjentów i czekam na wizytę. Pewna Pani patrzy na mnie i mówi „następnym razem będzie łatwiej”. Miała rację.

Siedzisz na fotelu wśród innych pacjentów. Jeśli oni dają radę i są starsi, to ja też dam!! Pielęgniarki podpinają kolejne „woreczki” przygotowujące na chemię. W końcu przychodzi czas na ten czerwony. Jest dobrze. Kolejny, biały. Kręci mi się w głowie. Podobno to normalne. Płukanki i można wracać do domu.
Wsiadam do auta i płaczę…

Nawet największy twardziel przeżywa emocje. Emocje o które nie podejrzewa się samego siebie. I tak naprawdę tylko osoby, które doświadczyły tego samego są w stanie to zrozumieć… nawet przy największej empatii nie jesteś w stanie sobie wyobrazić!! Uwierz mi…

Tak, czasami zdarza mi się płakać… trzeba dać upust emocjom.

Mogłabym zacząć zastanawiać się dlaczego ja? Za co…itd. Nie, nigdy w życiu!! Takie myślenie nic nie wnosi. Można tylko pogorszyć swój stan psychiczny, który i tak jest niczym wielki rollercoaster. Mleko się rozlało, teraz trzeba to posprzątać. Teraz jest czas na egoizm. Musisz zadbać o siebie nie oglądając się na to, co inni by chcieli, bo to Twoje życie!!

Dzisiaj leżę w łóżku, ale jutro… Trzeba wyprawić dzieci do szkoły. Czeka mnie praca, obowiązki i klienci…

Człowiek zawsze w końcu dociera do punktu, w którym rzeczy nie można dłużej odkładać na później, nie można być słabym przez jeszcze jeden dzień i obiecywać sobie, że jutro zacznie się inne życie. „
Jo Nesbo