PORAŻKA
Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie…Przecież od czasu do czasu można sobie pozwolić na kawałek czekolady do kawy. Właśnie wtedy wszystko runęło. Jedno małe odstępstwo od powziętych postanowień. I tak minęły prawie dwa tygodnie kiedy nie ćwiczyłam, nic nie napisałam, nie przeczytałam żadnej książki. Jak łatwo jest upaść kiedy nie jesteśmy wierni sobie. A mogłam być dużo dalej…Jednak nie chodzi o to, aby analizować porażki, roztrząsać je w nieskończoność. Trzeba wstać i iść dalej. Najtrudniej się podnieść. Nie zaczynam jednak od zera. Przecież zanim zdarzył się upadek przez jakiś czas pracowałam nad sobą. Nie muszę się cofać. Nie w tym przypadku. Wystarczy kolejny krok do przodu, nawet jeśli jest niewielki.
Znowu zaczęłam ćwiczyć, pisać i czytać. Wróciłam na obrany kurs. Teraz dwa razy się zastanowię kiedy pojawi się pokusa. Może następnym razem to Ja będę górą. Do tego czasu będę szła i zamierzam czerpać radość z tej wędrówki.