szpital part 5
MOTYWACJA

Szpital – Azorek -Part 5

Zawsze chciałam mieć psa, ale jakoś nigdy się nie złożyło. Rodzice się nie zgadzali (zwierzę to obowiązki, które zazwyczaj spadają na rodziców). W końcu się jednak doczekałam.

Po operacji piersi standardem jest, że pacjentki mają podpięte dreny pod pachę, żeby tzw. chłonka spływała do butelki. W szpitalu żartobliwie nazywa się to pieskami. Tak więc przez pewien czas towarzyszył mi Azorek. Z drenami wyszłam do domu i dopiero jak chłonka się unormowała mogłam je ściągnąć.

Trzeba się było nauczyć razem żyć. Zdarzało się, że zapomniałam o Azorku. Dopiero kiedy coś mną szarpnęło przychodziło opamiętanie. No tak muszę uważać, żeby nie wyrwać drenów! W tamtym czasie czułam się jak kupa mięsa – w dosłownym tego słowa znaczeniu. Zapachy nie należą do przyjemnych.

Codziennie trzeba było opróżniać butelkę. Miałam szczęście, że mąż pomagał mi w domu. Samej trudno byłoby mi ją zgiąć w pół. Moja prawa ręka była mocno osłabiona.

Moje córki postanowiły i oswoić „pieska”. Myślę, że to że pomalowały butelkę pozwoliło również im w odstresowaniu sytuacji w jakiej się znalazły. Uważam, że czasami trzeba obrócić w żart pewne sytuacje, bo człowiek by inaczej zwariował. Nie można się ciągle przejmować, bo to nam szkodzi. Zbyt często jednak wpadamy w błędne koło.

Jakiekolwiek wyjście z drenami na zewnątrz było trudne. Dreny i butelkę chowałam pod ubraniem. Jednak wysoko pod kurtką ukryta butelka powodowała ogromny dyskomfort, a czasami nawet ból. Nie chciałam paradować z Azorkiem na widoku. Nie chciałam, żeby ludzie patrzyli się na mnie jak na chorą osobę. Nie chciałam spojrzeń litości. Sama musiałam się uporać najpierw z tym co się dzieje w mojej głowie.

Wiele myśli już przetrawiłam.

Trochę to trwało, ale prawda jest jednak taka, że za każdym razem jak wracam do tamtych wydarzeń to zbiera mi się na płacz. Ten proces ciągle trwa i będzie jeszcze trwał. Prawdopodobnie do końca życia.

Nie ma problemu w tym, że człowiek wraca do przeszłości, ale najważniejsze jest teraz. Żyję, mam się całkiem dobrze. Mogę spokojnie wracać do zdrowia. Mam kochającego i oddanego męża. Fantastyczne dzieci. Kochających i wspierających bliskich. Przeszłość nas kształtuje, przyszłość jest nieodkryta i nadal czeka. To co możesz zrobić dla siebie najlepszego to żyć tu i teraz. Korzystaj z każdego dnia!!

P.S Kto wie, może kiedyś spełni się moje marzenie z dzieciństwa o psie 😉
 

Sposób, w jaki spędzasz każdy kolejny dzień, kiedyś zsumuje się na sposób, w jaki spędziłaś życie.

Susan Wiggs