Szpital – Operacja – Part 2
Pobudka. Jest po czwartej, a może już prawie piąta rano. Nie pamiętam. Czas przygotować się do operacji. Jakie to szczęście, że jestem pierwsza w kolejce. Chciałabym mieć już to za sobą. Pomyśleć, że niedawno byłam na początku tej trudnej drogi.
Na salę wchodzą pielęgniarki. Jaki ten świat mały. Okazuje się, że moja sąsiadka pracuje właśnie na tym oddziale. Jak dobrze widzieć znajomą (chociaż tak naprawdę obcą) twarz w tych trudnych chwilach.
Człowiek oglądał tyle seriali o szpitalach „House”, „Chirurdzy”, a jednak to nie serial tylko życie i rzeczywistość potrafi zaskoczyć.
Prysznic, „galowe” ubranko i kroplówki przygotowujące do operacji. Na salę operacyjną jadę na łóżku. Przecież mogę iść! No tak, ale procedury muszą być zachowane (ostrożności nigdy za wiele, szczególnie w takiej sytuacji).
Pielęgniarka, a może lekarka (tego nie wiem) obejmuje mnie ramieniem i prosi o położenie się na stole. Jakie to było dziwne uczucie zobaczyć stół operacyjny. Niby człowiek wie jak wygląda, bo widział w tv, ale mój mózg chyba spodziewał się łóżka z kołderką 🙂
Przychodzi lekarz i pyta jak się nazywam i czy wiem dlaczego tu jestem, co będzie operowane (operacja-mastektomia prawej piersi wraz z węzłami). Kilka kresek markerem i zaraz się zacznie. Ktoś z personelu trzyma mnie za rękę. Ciepło drugiej osoby. Nie masz pojęcia jak dużo otuchy i wsparcia daje tak prosty gest. Nie jestem sama. Będzie dobrze.
Podają mi znieczulenie. Staram się zaciągnąć żeby zasnąć jak najszybciej…coś to u mnie trochę długo trwa, albo tak mi się tylko wydawało.
Jak ja nie lubię kiedy ktoś mnie wyrywa ze snu. Nagle do mnie dociera! Już po!
Nie mam piersi! Z oczu samoistnie lecą łzy. Pielęgniarka (sąsiadka) ociera łzy, które płyną chociaż tego nie chcę, mówi – „Już dobrze”.
Owijanie dodatkowym bandażem i klinek pod rękę. Jak się później okazało rehabilitacja ręki będzie największym wyzwaniem.
Operacja to ogromny wysiłek dla organizmu czy nam się to podoba czy nie. Ludzie różnie reagują na znieczulenie. Nikt Ci nie powie pewnych rzeczy bo wstyd się przyznać. Wcześniej nie czytałam w necie o operacji i jej skutkach. Nie chciałam się obciążać.
Ból pęcherza jest nie do wytrzymania. Jestem zbyt słaba by nawet usiąść na wózek, żeby pielęgniarka mogła mnie zawieźć do toalety. Dostaję basen. Takiego upokorzenia jeszcze nigdy nie doznałam. Jestem bezsilna. W środku płaczę. Jak usłyszałam w szpitalu nie ma miejsca na wstyd. Nie jestem w stanie się załatwić przy pełnej sali. Mam to szczęście, że pozostałe pacjentki są w stanie opuścić salę. Udało się i mam nadzieję, że nigdy więcej nie będę musiała tego przechodzić jeszcze raz.
Teraz będzie już łatwiej… Chyba… Jak zareaguję na moje „nowe ciało”..?
Czasami po prostu trzeba być odważnym. Trzeba być silnym. Czasami nie można ulegać czarnym myślom. Trzeba pokonać te diabły, które wpychają się do twojej głowy i próbują wzbudzić paniczny strach. Przesz naprzód, krok za krokiem, z nadzieją, że nawet jeśli się cofniesz, to tylko trochę, tak że kiedy znowu ruszysz przed siebie , szybko nadrobisz zaległości.
John Marsden