Włosy a chemioterapia
Stajesz przed lustrem I ciągle się zastanawiasz czy to już… wypadną czy może będziesz wyjątkiem , który potwierdza regułę? Nie jest łatwo, szczególnie jeśli większość życia miało się długie włosy. Podczas pierwszej chemii lekarz wyraźnie powiedział “wypadną Pani włosy”. Ścięłam je więc do szyi. Co prawda włosy mi wtedy jeszcze nie wypadły, ale uważam że było to dobre rozwiązanie. Pomogło mi powoli przyzwyczajać się do tego co mnie czeka.
Włosy zaczęły mi wypadać zaraz po drugiej chemii. O ile dobrze pamiętam drugiego lub trzeciego dnia.
Chwytasz kępkę a ona po prostu zostaje Ci w rękach. Nie wiem czy to normalne, ale od tego momentu praktycznie przestałam się czesać. Jakby to miało sprawić, że wszystko zostanie jak dawniej. Byłam jak kot, wszędzie włosy.
Wracając pewnego dnia do domu spotkałam koleżankę. “O nowa fryzura”….tylko się uśmiechnęłam, bo co miałam powiedzieć “Wiesz mam raka i zaraz będę łysa”. W tamtym czasie bardzo trudno mi się o tym rozmawiało.
W pewnym momencie poczułam sie jakbym miała perukę, a może skorupę na głowie. Miałam nieodpartą ochotę pozbyć się włosów. Pod koniec tygodnia poprosiłam męża o jeszcze większe skrócenie. To była istna komedia. Mój mąż zapisał się w annałach sztuki fryzjerskiej i szturmem wszedł do awangardy… Włosy niczym fale Dunaju, a może “tornado” lepiej opisuje ich ówczesny wygląd. Płakałam ze śmiechu. Mąż “rozładował” stres i całą tą sytuację. Chyba właśnie tego w tamtym momencie najbardziej potrzebowałam, by zamienić coś co jest dla mnie nie do przejścia w śmiech…
Budzisz się w środku nocy i cała poduszka we włosach. Nie możesz oddychać, bo wszystko leci Ci do nosa. Dość!! Dłużej nie wytrzymam!! Trzeba iść na całość. Mąż za pomocą golarki ścina mi włosy. Jestem łysa.
Oglądasz serial, a w telewizorze odbija się łysa głowa.. Często ten widok mnie zaskakuje. Obcięcie włosów nie było trudnym doświadczeniem tylko dla mnie. Odbiło się na moich bliskich. Myślę, że najtrudniejsze było to dla mojej młodszej córki. Dzieci są szczere “mamo, brzydko wyglądasz” , „nie będę się do Ciebie przytulać”. Ciężko się tego słucha, ale miałam łatwość zrozumienia. Nie pozwoliłabym nikomu na to, by ją za to ganił!! Dajmy sobie czas, a przede wszystkim dajmy go dziecku…
Pod koniec drugiego dnia Paula usiadła przy mnie I pogłaskała po głowie. Z zewnątrz byłam niczym skała, w środku – wodospad.
Wychodząc z domu ubierałam chustkę. W domu, na działce czy u rodziny chodziłam bez. Nie macie pojęcia jak niewygodnie się chodzi w nakryciach głowy. Tylko osoba, która przeszła to samo jest w stanie zrozumieć.
Obecnie wyglądam tak 😉
Masz dwa wyjścia: załamać się i lamentować lub szukać pozytywów mimo przeciwności.
Zawsze mi się wydawało, że mam brzydki kształt czaszki – jak się okazuje nie mam 😉
pierwszy raz bierzesz prysznic z łysą głową – bezcenne doświadczenie.
Na koniec mam dla Ciebie przesłanie. Słowa nie zawsze trafiają do ludzi. Badaj się, choroba nowotworowa jest trudna – mam wrażenie że to tylko slogany dla ludzi, którzy nie mieli styczności z chorobą. Specjalnie umieściłam swoje “łyse” zdjęcie, by sprowokować (obraz bardziej do nas przemawia). Nie chcesz wyglądać jak ja na tym zdjęciu – to dbaj o siebie!! Dzisiaj zbadaj swoje piersi!! Jak trzeba, wykonaj USG. Kiedy ostatnio byłaś u ginekologa?
To samo tyczy Panów. W pewnym wieku trzeba wykonać pewne nieprzyjemne badania. W trakcie radioterapii często przechodziłam obok siedzących w rzędzie i czekających na leczenie panów.
Po prostu się zbadaj.
I jeszcze jedno, nie traktuj Covida jako wymówkę!!
Czasami po prostu nie masz wpływu na to, co się dzieje. Niektóre okoliczności nie wynikają wcale z Twoich błędów i pozostają poza Twoją kontrolą. Zawsze jednak masz pewien wybór – możesz albo się poddać, albo z nadzieją walczyć o lepsze życie.
Nick Vujicic