Rok po mastektomii
Wczoraj minął rok od czasu operacji (mastektomia prawej piersi). Jak mówią “co Cię nie zabije to Cię wzmocni.” To przysłowie przetestowałam na własnej skórze. Żyję chociaż śmierć zerknęła mi w oczy. To był trudny rok pod wieloma względami. Z drugiej strony nauczyłam się bardziej dziękować za to co mam (a mam dużo) i doceniać każdy moment.
Pięć tatuaży
Będąc w liceum myślałam o tym, aby zrobić sobie tatuaż. W tamtym czasie był dla mnie symbolem wyzwolenia, popularności, odwagi i bycia cool. Moi rodzice nie chcieli nawet słyszeć. Nie i koniec!
Radioterapia
Radioterapia. Bardzo liczyłam, że lekarze na konsylium stwierdzą, że można ją ominąć w moim przypadku. W głębi duszy wiedziałam, że tak się nie stanie. Przy przerzutach to taki standard leczenia.
Szpital – trudne powroty po operacji – Part 7
Na ten dzień czekałam. W końcu wychodzę ze szpitala do domu. Jak to mówią „ściany leczą”. Tyle emocji się we mnie kłębi. Nareszcie zobaczę dzieci i męża. Bardzo się cieszę, ale z drugiej strony towarzyszy mi niepokój… Każda operacja, w moim przypadku mastektomia, niesie za sobą skutki nie tylko fizyczne ale i psychiczne.
Szpital – nowe ciało – Part 6
Pobyt w szpitalu zbliżał się do końca. Najchętniej wyszłabym już po trzech dniach po operacji, jednak trzeba odczekać swoje. Lekarze muszą mieć pewność, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Grzecznie więc czekam, chociaż tęsknota za dziećmi i mężem robi swoje. Któregoś dnia, mąż przyjechał z dziećmi do szpitala podrzucić paczkę. Rozmawialiśmy przez telefon. Mąż mówi, że właśnie podjeżdżają pod szpital…Widzę Was!! – Tak, mam widok na ulicę przed szpitalem 🙂 Mąż otwiera tylne szyby w aucie, a tam moje córeczki… Znowu rozpadam się na kawałki. Tak bardzo chciałabym je przytulić. Samotność w szpitalu to okropne uczucie, a przecież otaczają nas inni ludzie. Odliczam dni. Jutro już mogę iść do domu.…
Szpital – Azorek -Part 5
Zawsze chciałam mieć psa, ale jakoś nigdy się nie złożyło. Rodzice się nie zgadzali (zwierzę to obowiązki, które zazwyczaj spadają na rodziców). W końcu się jednak doczekałam.
Szpital – motywacja – Part 4
Pobyt w szpitalu nie miał końca, chociaż trwał tylko tydzień. Tak bardzo chciałam już iść do domu. Swoje jednak trzeba było odczekać. Mogłam tylko ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Często, ale w krótkim czasie, tak aby nie przeciążyć ręki. Muszę zrobić wszystko co możliwe żeby w jak najlepszym stanie być w domu. Rehabilitacja była dla mnie priorytetem i motywacją. To był mój cel.
Szpital – rehabilitacja – Part 3
Jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak słaba jak po operacji. Nie zmienia to faktu, że moja „głowa” tego nie potrafiła przyswoić. Jak to możliwe, że inne dużooo starsze panie śmigają a ja co!! Nawet chemia mnie tak nie „zwaliła” z nóg. No tak, ale to cała ja.. kilka godzin po operacji i już chciałabym śmigać a czeka mnie jeszcze rehabilitacja.
Szpital – Operacja – Part 2
Pobudka. Jest po czwartej, a może już prawie piąta rano. Nie pamiętam. Czas przygotować się do operacji. Jakie to szczęście, że jestem pierwsza w kolejce. Chciałabym mieć już to za sobą. Pomyśleć, że niedawno byłam na początku tej trudnej drogi.Na salę wchodzą pielęgniarki. Jaki ten świat mały. Okazuje się, że moja sąsiadka pracuje właśnie na tym oddziale. Jak dobrze widzieć znajomą (chociaż tak naprawdę obcą) twarz w tych trudnych chwilach.