„I choose to live, not just exist ” James Hetfield. Rozmowa z Ewą Nitka-Dudzik
Dziś zapraszam Was na spotkanie z Ewą. Osobą energiczną i energetyczną, która nie boi wyznaczać sobie celów i co ważniejsze dąży do ich realizacji…
Ja: Na początek powiedz kilka zdań o sobie 🙂
EWA: Mam na imię Ewa. Jestem współwłaścicielką fitness klubu, właścicielką studia jogi, ale przede wszystkim instruktorką fitness oraz instruktorką Vinyasa Power Jogi. Fitnessem zajmuje się już ponad 10 lat. Jogą w „poważnym” wydaniu ponad 5 lat. Na co dzień jestem żoną i mamą dwójki małych łobuzów 🙂 Nuda to dla mnie zdecydowanie obce słowo :)!
Ja: Jak zaczęła się twoja przygoda z fitnessem?
Ewa: Na początku ćwiczyłam sporo jako klientka fitness klubów. Po około roku codziennej aktywności stwierdziłam, że chciałabym działać w tym kierunku. Było to jakieś 12 lat temu.
Aby zostać instruktorem najczęściej robisz tzw. podstawowy kurs instruktora aktywności fizycznej, który uprawnia do prowadzenia zajęć grupowych. Później w miarę swoich możliwości uczestniczysz w kursach doszkalających. Od ciebie i twojej motywacji zależy ile i jakie kursy ukończysz. Pracowałam w różnych klubach w Bielsku. Trwało to kilka lat. W końcu na dwa lata trafiłam do większego klubu, gdzie zostałam menagerem. W wielkim skrócie, w pewnym momencie spotkałam się ze znajomą, która również chciała zrezygnować z prowadzenia zajęć „u kogoś”. Zebrałyśmy siły i założyłyśmy niewielki klub na Starówce. Nasz Equinox 🙂
Ja: Prowadzenie klubu to nie same zajęcia. To biznes, koszty, analizy…
Ewa: Kiedy otwierałyśmy klub pracowałam jeszcze na pełny etat w firmie informatycznej. Każdy mój dzień wyglądał bardzooo ciekawie 🙂 Po około pięciu latach przyszedł czas na podjęcie decyzji. Zostawić fitness jako kolejny etat dodatkowy? A może rozwijać się w tej branży? …co oznaczało rezygnację z etatu w biurze i podjęcie sporego wyzwania. Między czasie pojawiły się dzieci i zaczęło się robić gorąco. Nadarzyła się okazja na zmianę lokalizacji i sporą zmianę powierzchni klubu. Wtedy rozpoczął się poważny biznes i co za tym idzie spore koszty. Aktualnie klub ma ponad 400 m2, wcześniej ok 180 m2. Zastanawiałam się często… Jednak nie była to trudna decyzja. Wiedziałam, że chcę wejść w ten biznes całościowo. Zbiegło się to w czasie z pojawieniem się dzieci. Stwierdziłam, że będzie to można połączyć, choć dla wielu osób może się to wydawać niemożliwe. Rodzina, dwójka małych dzieci, etat i prowadzenie zajęć. Codzienna praca w klubie oznacza każde popołudnie i wieczór w pracy. Wierz mi, że to nie jest łatwe kiedy nigdy Cię nie ma w domu, a Twoje dzieci zasypiają…ale daliśmy radę i zawsze będziemy dawać. Szczęśliwa ja to jeszcze bardziej szczęśliwa mama i żona! Praca organizacyjna klubu to coś, co bardzo lubię. Jest to mocno pochłaniająca czynność. Często w fitnessach właściciele, instruktorzy i menadżerowie to różni ludzie. Ja miałam za zadanie połączyć to wszystko w całość.. Udało się. Fitness oraz joga to moja praca, ale przede wszystkim to moja wielka pasja. Moje całe życie.
Ja: Prowadzisz także „JOGA Studio”. Czy to oddzielny projekt?
Ewa: Był sobie fitness i była sobie joga. Aktualnie to joga jest moja szczególną pasją. Zgłębiałam temat coraz bardziej. Szkolenia. Wyjazdy. Kolejne stopnie instruktorskie i…któregoś dnia dostałam propozycję od IFFA (największej szkoły fitness w Polsce), aby prowadzić dla instruktorów szkolenia właśnie w tym temacie. To był przełom zarówno dla mnie jak i dla mojej ścieżki zawodowej. Stwierdziłam, że to jest czas! Czas na wypromowanie odrębnego produktu. Chciałam, aby inni widzieli, że to coś poważnego i profesjonalnego. Chciałam wypromować markę, która będzie poświęcona tylko jodze, firmowana moim nazwiskiem. Jest to dla mnie zbyt ważne, aby było jedynie kolejnym rodzajem zajęć w klubie. Zawsze chciałam zajmować się jogą.
Teraz wszystko zmierza w bardzo dobrym kierunku. Póki co nie wyobrażam sobie jednak rezygnacji z fitnessu. Prowadzenie dynamicznych zajęć przy energetycznej muzyce z pełną salą ludzi to dla mnie zawsze niezwykłe doświadczenie.
W każdym razie JOGA Studio oraz Equinox to to samo miejsce, ale osobna marka.
Ja: Joga, fitness, dom, dzieci, mąż jak znajdujesz czas dla siebie?
Ewa: Często łapię się na tym, że cały dzień jest jakby nie było pracą. Kiedy zajmujesz się tym co kochasz to zaciera się delikatnie różnica między pracą, pasją i czasem dla siebie. Rano praca fizyczna, w południe praca biurowa, wieczorem praca fizyczna, międzyczasie dom. Kocham takie życie, ale faktycznie nie można zapominać o rzeczach dla Ciebie najważniejszych. W tym roku założyłam sobie, że będę codziennie poświęcać czas na praktykę własną i swój rozwój. Bez wyjątków. Traktuję to jako coś wyłącznie dla siebie. Czas dla dzieci, męża? Oczywiście jest. Czasami w nocy, ale jest 🙂 Wiesz…jeśli wszyscy są szczęśliwi to wszystko jest w najlepszym porządku. Zawsze chciałam i nadal chcę uprawiać inne sporty. Pokazywać moim łobuzom jakie piękne rzeczy można robić w życiu. Jednak często organizm nie pozwala. Szanuje to. Z tym moim czasem wolnym to generalnie jest tak. Jak już go mam, to inni go nie mają bo jest noc 😉
Dzięki temu, natomiast, że moja pasja jest związana z fizycznością, moja energia jest na wyższym poziomie. Pozwala mi to lepiej organizować wszystkie obowiązki. Śpię mniej, wstaję wcześniej. I wszystko jest nadal pięknie 🙂
Ja: Czy mogłabyś robić coś innego?
Ewa: Ostatnio się nad tym zastanawiałam. Co gdybym dostała ekstremalnie dobrą propozycję pracy np. w biurze. Teraz już wiem, że to nie mój świat. Praca z ludźmi na sali to moja bajka. Uwielbiam miejsca pełne pozytywnej energii. Obecnie zgłębiam tematykę dietetyki, suplementacji oraz treningu personalnego. Docelowo chciałabym się zając także tym w szerszym zakresie. Dużą satysfakcję sprawia mi, gdy mogę komuś naprawdę pomóc. W życiu. Po prostu 🙂 Chciałabym działać w branży fitness naprawdę kompleksowo. Będę to robić tak długo, jak tylko Bóg pozwoli!
Ja: Czy kiedy zakładałyście klub miałaś „wizję przyszłości”? Czy raczej było to spontaniczne stwierdzenie „zobaczymy co z tego wyjdzie”.
Ewa: Nie. Nigdy tak nie myślałam. Wiedziałam od początku, że to będzie coś co na pewno się sprawdzi. Jeśli robisz to co kochasz, zawsze tak jest! Zaczynasz ćwiczyć, wkręcać się w temat, a to bardzo wciąga. Stała systematyczna aktywność fizyczna daje lepsze samopoczucie w życiu, a to daje Ci ogromną siłę do działania. Osoby z branży wiedzą o czym mówię 🙂 Jadąc na urlop bardzo się relaksuję psychicznie, ale fizycznie czuję niedosyt. Brakuje mi ruchu. Rezygnuję wtedy z „mocnych” ćwiczeń siłowych, a poświęcam się jodze. Gdybym nie mogła ćwiczyć, byłabym bardzo nieszczęśliwa. Bezwzględnie! Bez fitnessu, bez jogi to nie będę już ja.
Ja: Czujesz się spełniona?
Ewa: Na jakiej płaszczyźnie?
Ja: Każdej 🙂 a może odczuwasz niedosyt?
Ewa: Spełniam się cały czas, ale ciągle mam jakiś niedosyt 🙂 Niedosyt w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Niedosyt motywujący do działania. Szukam ludzi, którzy są „życiowo” na tym samym poziomie co ja. Chodzi tutaj o zaangażowanie w rzeczy ważne, kreatywne, rozwijające. Rzeczy pozwalające „latać”. Teraz przyszedł piękny czas w moim życiu. Pojawiły się refleksje, przemyślenia, ale i mnóstwo nowych pomysłów.
Czujesz czasami, że ciągle za czymś biegniesz i biegniesz, że ciągle Ci czegoś brakuje?
Ważne jest wyznaczenie celów, ale i terminów ich wykonania. Tak, by móc czuć satysfakcję, że wykonałaś krok w przód…a jeśli okoliczności sprawią, że będzie inaczej, „otrzepujesz się” i idziesz dalej.
Jeśli chodzi o mnie to sporo ważnych decyzji przede mną. Dobrze jest obrać konkretną drogę. Po latach doświadczeń wiem, że nie można być najlepszym we wszystkim. Czasami w życiu zawodowym rynek dyktuje zasady gry i ma konkretne wymagania. Na szczęście w pewnym momencie dochodzisz do wniosku, że nie musisz wszystkiego. Mało tego przychodzi taki moment w życiu kiedy zaczynasz myśleć: „Nic nie muszę, ale wszystko mogę!” 🙂 To jest niebo dla duszy.
Ja: Czym jest dla ciebie sukces?
Ewa: Sukces? Jeśli przyjdziesz do mnie i zapytasz „Czy jestem szczęśliwa, czy wszystko jest ok?” , a ja zawsze z uśmiechem odpowiem: Tak!
To jest mój SUKCES.
Ja: Kto, co Cię inspiruje? Co Cię napędza?
Ewa: Napędza? Inspiruje? Bez zastanowienia – mój mąż! Wiem, że bez niego nie byłabym w tym miejscu, gdzie jestem teraz. To druga połowa mojej duszy. Rzadko mi się zdarza, że mam chwile zwątpienia. Ale jeśli się tak dzieje to zawsze mam kogoś, kto szybko sprowadza mnie do pionu. Do działania napędzają mnie także ludzie. Wszyscy, których spotykam.
Ja: Jakie są twoje cele na przyszłość?
Ewa: Aktualnie istotną sprawą jest dla mnie stabilna sytuacja jeśli chodzi o mój biznes i rozwój zawodowy. Chcę otaczać się ludźmi, z którymi będę przenosić góry! Wspólnie 🙂 Cały czas chcę się szkolić, zgłębiać temat jogi i szeroko rozumianej pracy z ludźmi.
Poza tym…? W niedalekiej przyszłości zamierzam zabrać moich mężczyzn do Stanów Zjednoczonych.
Ja: Co chciałabyś powiedzieć, przekazać osobą które czytają naszą rozmowę?
Ewa: Miło mi, że znalazły czas na lekturę 🙂
Rób zawsze, ale to zawsze ,to co kochasz. Wiem, że czasami jest ciężko, bo bywają różne sytuacje w życiu. Warto jednak czasami się zatrzymać i zastanowić czy jesteś w odpowiednim miejscu z odpowiednimi ludźmi. Nie? Weź głęboki wdech i wydech, powiedz głośno, że dasz radę i po prostu to zmień!
Ja: Masz swoje ulubione motto?
Ewa: „I choose to live, not just exist ” James Hetfield, forever :)!
Ja: Bardzo dziękuję Ci za rozmowę 🙂
Ewa : Ja również 🙂