Zastrzyki
Mam jedno takie wspomnienie z wczesnego dzieciństwa… mama próbująca mnie złapać i goniąca mnie Pani ze strzykawką… a może to nie wspomnienie a tylko opowieść mojej mamy o sytuacji z dzieciństwa? Tak czy owak, sytuacja prawdziwa. Miałam kila lat i chorowałam (może angina, może zapalenie płuc- nie ważne). Lekarstwo nie było przyjemne, bo w zastrzykach. Jak większość dzieci ich nie lubiłam. Wskoczyłam na stół i stłukłam szybę. Tak w czasach PRL-u to było częste akcesorium domowe.
Widok igły zawsze powodował we mnie lęk. Nie inaczej było przy pobieraniu krwi. W trakcie ciąży jak wiadomo często robi się różne badania. Ten strach został na (ten) krótki a ważny czas wyparty przez mój mózg. Badania nie były dla mnie, a dla mojego dziecka! Przychodziło mi to z łatwością.
Jakiś czas temu na Fb wyświetliło mi się zdjęcie koleżanki, która urodziła córkę. Dopiero po dokładnym przyjrzeniu się zauważyłam leżące wokół dziecka strzykawki. I tak sobie wtedy pomyślałam, co bym dała abym mogła przyjmować takie zastrzyki i mieć kolejną pociechę. Wtedy walczyłam z nowotworem i już prawdopodobnie nigdy nie będę mieć dzieci. Nawet gdybym chciała nie byłoby to wskazane.
Czy trzeba brać zastrzyki?
Zastrzyki, a raczej sposób podania lekarstwa, są integralną częścią leczenia. Po każdej chemii przyjmowałam zastrzyk na produkcję limfocytów (komórek odpowiedzialnych za funkcje obronne). Od początku było wiadome, że sama nie dam ich rady sobie wbijać, chociaż grono ludzi robi to samodzielnie i świetnie sobie daje radę. Mój mąż został postawiony przed faktem dokonanym i został moim osobistym pielęgniarzem. Egzamin zdał na szóstkę 😉
Po operacji czekała mnie kolejna seria zastrzyków przeciwzakrzepowych. Pamiątką jest zdjęcie strzykawek w słoiku. Ten trudny czas już za mną, co nie oznacza, że to koniec tej „przyjemności”. Nie! Przez kolejne 10 lat (tak 10 lat!)raz w miesiącu będę brała zastrzyk na blokowanie hormonów w moim organizmie. Dlaczego tak długo? Ponieważ do naturalnej menopauzy trochę czasu musi jeszcze upłynąć. Sztucznie wywołana menopauza ma on zapobiegać nawrotowi nowotworu.
Czy jest to przyjemne? No oczywiście, że nie! Raz w miesiącu biorę głęboki wdech i odwracam głowę. Żyję nadzieją, że kiedyś lekarz powie „Pani Kasiu to ostatni zastrzyk”. I myślę, że jest to niewielka cena za zdrowie.
Dbajcie o siebie i badajcie się! Dziewczyny idźcie na USG. Panowie- urolog też człowiek.